Swoją decyzję prezydent USA określił mianem "deklaracji niepodległości gospodarczej" Ameryki i "dniem wyzwolenia". Pełną lista objętych nowymi cłami krajów zaprezentował podczas wystąpienia w Ogrodzie Różanym Białego Domu.
Amerykański prezydent podpisał rozporządzenie nakładające "wzajemne cła" o stawce co najmniej 10 proc. na towary importowane z zagranicy. Nowe stawki mają stanowić połowę zsumowanych ceł i pozacelnych barier handlowych stosowanych przez inne kraje. Oznacza to, że zostaną nimi objęte produkty pochodzące od niemal wszystkich największych partnerów handlowych Ameryki. Cła na towary z Chin wyniosą 34 proc., ze Szwajcarii - 31 proc., z krajów Unii Europejskiej - 20 proc., z Izraela - 17 proc., a z Wielkiej Brytanii - 10 proc. Najwyższe opłaty mają obowiązywać dla Wietnamu - 46 proc., Laosu - 48 proc. i Kambodży - 49 proc.
Tocząca wojnę obronną Ukraina zostanie objęta cłem na poziomie 10 proc., co stanowi stawkę minimalną. Na liście nie znalazła się Rosja ani blisko powiązana z nią ekonomicznie Białoruś. W rozmowie z telewizją Fox News sekretarz skarbu Scott Bessent wytłumaczył, że stało się tak dlatego, iż „Stany Zjednoczone nie handlują z Rosją” ze względu na obowiązujące już sankcje.
,,- Ameryka większe straty zadaje sobie, niż reszcie świata – stwierdził rosyjski działacz opozycyjny, ekonomista Władisław Inoziemcew, komentując dla Vot Tak decyzję amerykańskich władz.
Według Inoziemcewa nie będzie ona miała realnego wpływu na Rosję i inne kraje Wspólnoty Niepodległych Państw, ponieważ dostarczają one Stanom Zjednoczonym przede wszystkim surowców, a intencją Donalda Trumpa jest ograniczenie obrotu produktami przemysłowymi, których produkcja miałaby wrócić do USA. Stany Zjednoczone importują stosunkowo niewielkie ilości ropy naftowej z Azerbejdżanu czy Kazachstanu.
Podczas przemówienia w Ogrodzie Różanym Trump określił wprowadzone zmiany jako monumentalne i historyczne, twierdząc, że stanowią one odwet za dekady "rabunku" ze strony innych państw świata. Wymieniał przy tym szereg rzekomych przewinień partnerów handlowych Ameryki - w jego ocenie przyjaciele USA byli w tym gorsi, niż wrogowie - twierdząc, że wykorzystały one otwartość amerykańskiego rynku, by się wzbogacić:
,,- Nie obwiniam innych krajów. Obwiniam byłych prezydentów USA, którzy pozwolili na tę katastrofalną nierównowagę. Pokrywaliśmy ich deficyty, płaciliśmy za ich armie i zatroszczyliśmy się o świat. To się kończy.
Wcześniej Bruksela oświadczyła, że w odpowiedzi na podwyższenie ceł przez Waszyngton wykorzysta „szeroką gamę opcji”.
,,- Jeśli zajdzie taka potrzeba, mamy solidny plan reagowania i wykorzystamy go - powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej.
Ursula von der Leyen podkreśliła, że Bruksela nie chce podejmować działań odwetowych „z urzędu”. Według niej siła Unii leży nie tylko w handlu, ale i w technologii, a europejski biznes jest ważny dla amerykańskich firm technologicznych. Komisja Europejska może zatem skorzystać z różnych instrumentów prawnych w celu ograniczenia dostępu do zamówień publicznych lub sprzedaży reklam cyfrowych na rynku.
Administracja Donalda Trumpa poinformowała, że uniwersalna, 10 proc. stawka celna będzie naliczana od 5 kwietnia, a cła na poszczególne państwa – od 9 kwietnia. Dzisiejszej nocy w życie weszły też zapowiedziane wcześniej 25 proc. cła na samochody i części do nich. Według analizy Reutersa nieoczekiwanie wśród produktów objętych tymi cłami znajdą się komputery z całego świata.
jkm, md / belsat.eu / Vot Tak, UNIAN, PAP