Wioski Jampil, Zakitne i Dibrowa w obwodzie donieckim na Ukrainie znajdują się na skraju wojny od czterech lat — linia frontu przebiega dziesięć kilometrów stamtąd, a w wioskach wciąż przebywa 445 osób. Nie ma tu prądu, jedzenie gotuje się na ogniskach, a ludzie potrafią odróżnić na słuch, kiedy strzelają „swoi”, a kiedy trzeba uciekać do piwnicy. Ze względu na bliskość działań wojennych międzynarodowe misje humanitarne tutaj nie docierają. Tylko raz w tygodniu ukraińska fundacja „Wilna UA” przywozi tam chleb dzięki wsparciu projektu „Dawajte” — wspólnej akcji charytatywnej Służby Poddierżki, Meduzy i kanału Dożd’. Nasz rosyjskojęzyczny portal Vot Tak rozmawiał z mieszkańcami wiosek o tym, jak wygląda ich życie pod ciągłym ostrzałem i dlaczego odmawiają ewakuacji.